Prawo rodzinne

Jeden z powodów dlaczego warto być konsekwentnym w sprawie rozwodowej

Temat, o którym dzisiaj piszę wydaje się być banalny. Zapewniam, że w  gruncie rzeczy taki nie jest.

Tekst ten z założenia ma być swego rodzaju memento dla osób, które planują rozpocząć postępowanie rozwodowe.

Przyznam, że piszę go pod wpływem sytuacji, która miała miejsce w zeszłym tygodniu, tj. po zakończeniu jednej ze spraw rozwodowych prowadzonych przez naszą Kancelarię.

Inspiracją była moja Klientka – albo raczej jej postawa!

Tak, przyznaje zaimponowała mi – byłem pod wrażeniem!

Wprowadzenie

Pani Magdalena przyszła do mojej Kancelarii w marcu 2017 r. Niewysoka kobieta w średnim wieku. Wyglądała na typową gospodynie domową, i też tak było.

Siedziała przede mną zadbana, uśmiechnięta i niezwykle uroczą kobietą, jednak po dłoniach i postawie widać, że swoje na gospodarstwie przepracowała.

Jak się okazało przyszła w sprawie rozwodowej.

Panie mecenasie chce się rozwieść – powiedziała wprost.

Z orzekaniem o winie męża!!! – dodała za chwile.

Patrząc na nią, pomyślałem sobie, nie idź tą drogą kobieto. Co Ty po tym rozwodzie poczniesz sama samiuśka na tym świecie.

Tak, tak przyznaje oceniłem bardzo stereotypowo. Założyłem, że przyszła do mnie „kura domowa”, która naoglądała się seriali i wyobraża sobie, że rozwód przyniesie jej wolność i swobodę i przy okazji kupę kasy.

Przerażony byłem myśląc jak ja tej prostej kobiecie ze wsi wytłumaczę, że rozwód nie wygląda jak w serialu „Prawo Agaty” czy innej „Magdzie M”, nie wspominając już o nijakiej „Sędzi Annie Marii Wesołowskiej”, dzięki której podobno nie ma już w Polsce osoby, która by nie znała się na meandrach sprawiedliwości.

Wtem zaczęła opowiadać mi swoją historię.

Stan Faktyczny

Małżeństwo zawarła prawie 25 lat temu, był to początek lat 90-tych. Jak to zwykle bywa, na początku układało się dobrze. Niedługo po ślubie przyszło na świat pierwsze dziecko, niebawem też Pani Magdalena zaszła w druga ciążę.

Sielanka nie trwał zbyt długo. Pan Jan, bo tak mąż naszej bohaterki miał na imię, w trakcie gdy ta była w ciąży, dopuścił się pierwszej zdrady. Tak, tak pierwszej…

Zdrada ta została mu wybaczona. Trudno Pani Magdzie teraz powiedzieć, czym się wtedy kierowała. Po prostu, była młodą niesamodzielną kobietą w trakcie drugiej ciąży i z małym dzieckiem przy boku. Trudno jej się dziwić.

Upłynęło kilka lat. Na świecie fetowano wejście w nowe millenium. Mąż Pani Magdy również świętował, tylko jak się później okazało z inną kobietą.

Z kobietą to za dużo powiedziane, dziewczyna ta była wówczas małoletnia i na pewno, pomimo upływu czasu, nie ma przyjemnych wspomnień z relacji z Panem Janem.

Dlaczego? Bo została przez niego zgwałcona!

Proces karny nie trwał długo. Pan Jan przyznał się do zarzucanych czynów. Sąd uznał go za winnego jednak nie skazał go na karę pozbawienia wolności. Dostał tak zwane zawiasy i wysoką grzywnę.

Co zrobiła wówczas nasza bohaterka? Już wtedy matka trójki dzieci.

Po raz kolejny wybaczyła. Mało tego, wsparła męża w trakcie procesu i zaczęła jeszcze więcej pracować, aby pomóc mu w spłacie wysokiej grzywny.

Po tej sytuacji życie małżonków unormowało się. Bynajmniej Pani Magdalena żyła w takim przekonaniu. Aż do 2014 roku, kiedy to na jaw wyszła kolejna zdrada męża! Jak się okazało romans trwał już prawie 4 lata!

Mąż Pani Magdy przyznał się do zdrady jednak zapewnił, że znajomość definitywnie zakończył i prosił o ostatnia szansę.

Pani Magda tej zdrady już nigdy nie wybaczyła, jednakże będąc już wówczas odpowiedzialną za czwórkę dzieci, nadal nie potrafiła zdecydować się na rozstanie.

Małżonkowie trwali w tym związku, żyli w jednym gospodarstwie, ale trudno ich związek już wtedy było nazwać małżeństwem.

Andrzejki w 2016 r. W trakcie tego wydarzenia nastąpiła sytuacja, która przelała czarę goryczy.

Otóż, Pan Jan korzystając z okazji udał się do pobliskiego lokalu na organizowana w nim imprezę andrzejkową. Oczywiście bez żony, bo przecież kto miałby zająć się dziećmi.

Biesiada była huczna, towarzystwo doborowe, dlatego mąż Pani Magdy stwierdził, że nie ma co spędzać tak wspaniałego wieczoru samotnie. Wyłapał z tłumu samotną kobietę, skomplementował, bo w tym podobno był mistrzem, i uwiódł.

Niedwuznaczne zachowanie Pana Jana w stosunku do nowo poznanej kobiety od razu rzuciło się w oczy gościom lokalu. A że lokal, w którym trwała zabawa był jedynym tego rodzaju w miejscowości, w której mieszkali małżonkowie, wśród gości było wielu ich wspólnych znajomych i przyjaciół.

W związku z powyższym Pani Magda o nowo poznanej przyjaciółce męża dowiedziała się już następnego dnia.

To była zdrada numer cztery. Pani Magdalena stwierdziła – dość!

Załamana usiadła i podjęła jedyne właściwe na ten moment działanie. Dokonała dokładnej analizy swojego życia. Swego rodzaju retrospekcję.

Pani Magdalena urodziła czwórkę wspaniałych dzieci. Dwójka z nich na chwile składania pozwu była już pełnoletnia.

To dwie córki. Jedna jest już mężatką, druga studentką – prymuską na wydziale farmakologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Obie, jak same z resztą twierdzą, miejsce w którym się znajdują zawdzięczają tylko i wyłącznie matce. To ona dbała o ich wykształcenie. To ona odwoziła i przywoziła ze szkoły. To ona je wykarmiła, ubrała, wyprała i kiedy była potrzeba pocieszała i wspierała.

Jest jeszcze dwóch małoletnich chłopców. W ich przypadku podział obowiązków wyglądał i wygląda tak samo. Pani Magda sprawuje pieczę na każdej płaszczyźnie, a jej mąż ograniczył się raczej do roli obserwatora.

Poza opieką nad dziećmi zadaniem Pani Magdy było jeszcze zajmowanie się gospodarstwem. I to nie małym!

W skład gospodarstwa wchodziło ponad cztery hektary pola oraz inwentarz żywy w postaci blisko trzydziestu świń i warchlaków.

Przez te blisko 25 lat, Pan Jan właściwie nie kiwnął palcem w sprawach gospodarstwa. Była to darowizna od matki Pani Magdaleny, dlatego uznał, że to ona winna się tym zajmować. Oczywiście z pożytków tego gospodarstwa czerpał pełnymi garściami – tu nie miał żadnych ograniczeń.

Sam Pan Jan miał większe ambicje. Co z resztą wielokrotnie podkreślał swojej żonie, traktując ją jak prostą chłopkę. Miał zacięcie medyczne, tylko wykształcenia było brak.

Przez to, że żona zajmowała się domem, dziećmi i gospodarstwem, miał dużo czasu. Skończył kurs ratownika medycznego, po którym zaczął prace w pobliskim pogotowiu.

Wymiar czasu pracy w pogotowiu pozwalał mu dodatkowo zająć się jeszcze swoją działalności gospodarczą,którą prowadził na boku. Polegała ona na wykonywaniu prac blacharskich i dekarskich.

Z uwagi na bogate życie towarzyskie dodatkowy zarobek dla Pana Jana był niezbędny.

Do jakich wniosków doszła nasza bohaterka?

Ostatnie prawie 25 lat to było pasmo wyrzeczeń i poświęceń. Wyrzeczeń głównie dla rodziny, a poświęceń dla męża. Naiwnie dała się mężowi zwodzić, manipulować. Była jak organizm dla pasożyta, który to wykorzystywał.

Po tej refleksji, Pani Magda postanowiła, że nie odpuści. Musi się rozwieść, a ten rozwód nie może się obejść bez wskazania winy męża.

Pani Magdalena chciała też alimentów na swoją rzecz. To żądanie było pokierowane bardziej już względami ambicjonalnymi. Nie chodziło jej o jakieś wygórowane kwoty, bardziej zależało jej na symbolice związanej z samym faktem zasądzenia alimentów.

Postępowanie Sądowe

Rozpoczął się proces. O dziwo Pan Jan uznał roszczenie co do swojej winy, natomiast nie chciał się zgodzić co do zasądzenia alimentów na rzecz swojej żony.

Twierdził, że nie ma takiej potrzeby, bo przecież żona jest w stanie samodzielnie się utrzymać, a to że nic nie robiła przez ostatnie 25 lat, było wynikiem tylko i wyłącznie jej lenistwa!

Nic nie robiła!!! Czwórka odchowanych dzieci! Ponad 4 hektarowe gospodarstwo z inwentarzem żywym. Nic nie robiła…

Dodatkowo, Pan Jan podniósł, że jego na alimenty stać nie będzie, bo za mało zarabia i stan jego zdrowia na podjęcie dodatkowej pracy nie pozwala. Pan Jan oświadczył, że cierpi na bóle kręgosłupa. Najwyraźniej biedak przepracował się w swoim życiu.

Jedynym atutem Pana Jana w tej sprawie była jego Pani pełnomocnik. Znana w środowisku prawniczym osoba. Znana głównie z tego, że potrafi przedstawić niemal każda sprawę w odwrotny sposób.

I tak też było w tej sprawie. Pani mecenas B., aby przedstawić Pana Jana w korzystnym świetle zaproponowała ugodę.

Ugoda miała polegać na tym, że rozwód nastąpi bez orzekania o winie, Pani Magda nie będzie żądać alimentów, w zamian za co Pan Jan przekaże na rzecz swojej żony przypadający mu  udział we wspólnym gospodarstwie.

Na pierwszy rzut oka propozycja wydawała się korzystna. Trzeba jednak wiedzieć, że gospodarstwo było przedmiotem darowizny, jaką małżonkowie wcześniej otrzymali od matki Pani Magdaleny. Co oznaczało, że oddaje i tak to co wcześniej było mu darowane.

Mało tego!

Pani pełnomocnik w trakcie rozmów mediacyjnych nie wspominała o tym, że zaraz przed rozprawą zostanie dodany jeszcze kolejny warunek. Warunek polegający na ustanowieniu na rzecz Pana Jana służebności dożywotniego zamieszkiwania na przedmiotowej nieruchomości!

Mistrzostwo świata!

Pani mecenas B. zakładała, że moja klientka będzie tak bardzo zachwycona przedstawiona propozycją, że z radością odstąpi od orzekania o winie, od alimentów i przygarnie sobie udział w gospodarstwie z kim…z byłym mężem, który w ramach ustanowionej służebności dożywotniego zamieszkania będzie miałby prawo mieszkać na gospodarstwie zupełnie za darmo!

Nie trzeba chyba mówić, że ta wspaniałomyślna propozycja Pani mecenas B. została przez nas odrzucona.

Znając Panią mecenas B. wiedzieliśmy, że szybko nie złoży broni i zapewne na kolejną rozprawę przygotuje kolejną, równie „korzystną” propozycję.

W związku z powyższym zorganizowaliśmy spotkanie z Panią Magdą w celu ustalenia taktyki procesowej. Przedstawiliśmy jej sytuacje prezentując nasze przewidywania.

Podkreśliliśmy, że Pani mecenas B. będzie bardzo mocno naciskać na zawarcie ugody i mamy obawy, że w związku z tym Sąd kuszony możliwością szybkiego załatwienia sprawy, również zacznie naciskać na taki sposób załatwienia sprawy.

Wiedzieliśmy, że takie rozwiązanie będzie dla naszej Klientki niekorzystne, dlatego zależało nam na mentalnym jej przygotowaniu do rozprawy.

Zgodnie z naszymi przewidywaniami, na kolejnej rozprawie mecenas B. rozpoczęła od kolejnej propozycji ugodowej. Tym razem Pan Jan zobowiązywał się do przeniesienia swojego udziału, bez ustanawiania służebności dożywotniego zamieszkania…ale, ale… z możliwością zajmowania lokalu przez najbliższy rok!!!

Jak pewnie się domyślacie zachowanie Sądu również nas nie zaskoczyło. Pani sędzia wyczuwając możliwość szybkiego zakończenia sprawy, zaczęła  niezbyt subtelnie namawiać Panią Magdę do przyjęcia propozycji.

W tym momencie Pani mecenas B. poczuła krew i przystąpiła do ataku polegającego na wywodzie jaki to wspaniałomyślny i hojny jest Pan Jan, i jak to źle przez Sąd powinna być odebrana sytuacja, w której Pani Magdalena tejże propozycji nie przyjmuje.

Widząc, że Pani Magda mięknie, pod pretekstem rozpatrzenia ugody, poprosiliśmy o przerwę.

W przerwie zaaplikowaliśmy Pani Magdalenie kolejną dawkę motywacji. Ponownie stała się nieustępliwa. Tym razem już nikt nie był w stanie jej przełamać.

Zakończenie

Przyznam, że miło było w tej chwili patrzeć na tą kobietę. Teoretycznie słaba kobieta ze wsi. Prosta chłopka  – kura domowa. Z niesamowitą stanowczością i nieustępliwością odpierała wszelki zarzuty. Twarda. W końcu dumna.

Pierwszy raz od 25 lat nie uległa swojemu mężowi. Odzyskała poczucie wartości.

Sprawa nie mogła zakończyć się inaczej. Sąd orzekł wyłączną winę męża oraz zasądził na rzecz Pani Magdaleny alimenty.

Dlaczego warto być konsekwentnym…? By odzyskać poczucie wartości.

(z ostrożności jedynie informuję, że wszystkie dane osobowe stron tego postępowania zostały zmienione tak, aby uniemożliwić ich identyfikacje, a ewentualna zbieżność imion jest zupełnie przypadkowa)

Tafi

Piotr Woś

Radca Prawny/Mediator Sądowy - Prowadzę bardzo dużą ilość spraw z zakresu szeroko pojętego prawa rodzinnego. Najwięcej spośród nich oczywiście dotyczy spraw rozwodowych, choć równie spora grupa zleceń dotyczy spraw o ustalenie kontaktów, alimenty, czy też ograniczenie bądź pozbawienie władzy rodzicielskiej.

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button